TS4ever


Piwem i mieczem ods│ona pi▒ta


- ...w lewo i idziemy na piwo do W▒pierska.
Dru┐yna przyjΩ│a to z du┐ym aplauzem:
- Brawo Kopalny! Niech ┐yje nasz wspania│y, dzielny przyw≤dca! - zakrzykn▒│ Alex. Troll Bed poklepa│ siΩ po swoim okr▒glutkim brzuchu i zatar│ │apska.
- Je O.K. Kopahny phowad┐ na piwho!
Druid Kaczoramiks pokrΩci│ g│ow▒ i podrapa│ siΩ w czubek g│owy z podziwu godnym rozmachem.
- Ch│opaki, pamiΩtacie gospodΩ "Pod rozsieczonym goblinem"? Drugi raz mo┐e nam tak │atwo ju┐ nie p≤j╢µ. Mo┐e zrezygnujemy z tego piwka na rzecz odnalezienia wreszcie smoka i zg│adzeniu bestii kt≤ra pustoszy nasz▒ prowincjΩ.
- Patriota siΩ znalaz│, psia krew! - rozz│o╢ci│ siΩ nie na ┐arty Alex. Troll Bed popatrzy│ z niesmakiem na druida i pog│aska│ swojego joya.
- Te dhuid. Ces w cehep?
- Dobra. Ale pamiΩtajcie, ┐e lojalnie was ostrzega│em. »eby╢cie potem nie mieli do mnie pretensji, jak siΩ stanie co╢ z│ego - druid zmarszczy│ czo│o i odwr≤ci│ siΩ plecami do trolla.
- M≤wi│em, ┐e patriota, choroba jasna! - zaperzy│ siΩ krasnolud Alex, przygryz│ rudego w▒sa i popatrzy│ w stronΩ druida z nie skrywan▒ niechΩci▒.
- Dobra ch│opaki! K│≤cicie siΩ, czy idziecie ze mn▒? - zapyta│ poirytowany Kopalny.
- Ma ch│op racjΩ! Nie ma co siΩ k│≤ciµ tylko ruszamy w drogΩ, bo nam ca│e piwo w W▒piersku wypij▒ - o╢wiadczy│ pojednawczo Alex i wszyscy ruszyli zgodnie korytarzem prowadz▒cym bezpo╢rednio pod sio│o W▒piersk.
Gremliny pomacha│y dru┐ynie na po┐egnanie i zawr≤ci│y z powrotem do domu. Kopalny przy╢wiecaj▒c sobie znalezionym │uczywem prowadzi│ dru┐ynΩ jak po sznurku. Po pewnym czasie, kt≤ry niestety mija│ bezustannie i bezlito╢nie, dotarli do olbrzymiej podziemnej komnaty, wygl▒daj▒cej na naturaln▒ grotΩ. Na jej ╢rodku znajdowa│o siΩ niewielkie podziemne jeziorko, a na nim wyspa. Le┐a│a na niej piΩknej urody kobietka i przygl▒da│a siΩ dru┐ynie. Kopalny r≤wnie┐ zauwa┐y│ pani▒ o piΩknej fizjognomii (i ca│ej reszcie te┐) i wiedziony typowo samczym instynktem pr≤bowa│ j▒ podrywaµ.
- Hej, siema! Co s│ychaµ? S│ysza│em, ┐e tu potworno nudziarsko u was w tej piwnicy. Mo┐e skoczymy na piwko male±ka? - mimo ┐e Kopalny potrafi│ siΩ znale╝µ w sytuacji, panienka, nie wiedzieµ czemu, rozgniewa│a siΩ bardzo, ale to bardzo mocno:
- A ┐esz ty!!! Taki╢ ty milusi? Na piwko p≤jdziemy, co?! Ty chyba nie wiesz z kim masz do czynienia? Ju┐ ja ci wybijΩ te g│upawe podrywy z g│owy! - panienka rozsierdzi│a siΩ niemi│osiernie, daj▒c dru┐ynie du┐o do my╢lenia.
Kopalny nie traci│ czasu. Zauwa┐ywszy ┐e nimfa szykuje jakie╢ czary, zakomenderowa│:
- O kurde! Ale nieprzystΩpna baba. Sp│ywamy i to w try miga! - po czym nie czekaj▒c na efekt odpalanych czar≤w, pogna│ prosto przed siebie niczym Indiana Jones. Bieg, jak siΩ okaza│o nieco p≤╝niej, skr≤ci│ radykalnie czas podr≤┐y podziemnej do W▒pierska.
- Patrzcie! WidzΩ wyj╢cie! - wrzasn▒│ na ca│y g│os Alex. Reszta dru┐yny pobieg│a oczyma za wskazuj▒cym paluchem krasnoluda. Rzeczywi╢cie, w dali korytarza ja╢nia│o s│abe ╢wiat│o. Dzielne ch│opaki ruszy│y naprz≤d, maj▒c w perspektywie szybkie wydostanie siΩ na ╢wie┐e powietrze. Dru┐yna dosz│a do ╝r≤d│a ╢wiat│a i jej cz│onkowie spojrzeli w g≤rΩ, gdzie zauwa┐yli otw≤r, przez kt≤ry m≤g│by siΩ przecisn▒µ swobodnie Bed.
- No co? Nie ma co siΩ dziwowaµ, tylko trza siΩ braµ za wyliz st▒d. I to jak najszybciej, bo kiszki marsza mi graj▒ - wyst▒pi│ ze wspania│▒ propozycj▒ Alex.
Dru┐yna pomagaj▒c sobie nawzajem wygramoliµ siΩ z dziury, opu╢ci│a szybko ma│o przytulne miejsce, jakim by│a podziemna grota.
- Uf! Nareszcie S│o±ce - ucieszy│ siΩ szczerze Kopalny.
- Gdzie ten W▒piersk? Jaka╢ knajpa by siΩ przyda│a, bo umieram z g│odu - oznajmi│ Alex reszcie kompanii. Ch≤r zgodnych g│os≤w popar│ go z entuzjazmem.
- Tak, tak, jak najbardziej przyda│aby siΩ gospoda.
- Ma kurdupel racjΩ.
Wkr≤tce troll Bed zwr≤ci│ uwagΩ dru┐yny na pobliski budynek zapowiadaj▒cy siΩ na karczmΩ.
- Hej! Patta tamuj. To chyba╢ jakha obheza.
- Ano rzeczywi╢cie to jest gospoda. Chod╝my tam p≤ki jasno jeszcze - zaproponowa│ Alex, i ca│a dru┐yna ruszy│a w kierunku budynku.
Kopalny pchn▒│ niezbyt wysokie drzwi i wszyscy weszli do ╢rodka zachowuj▒c milczenie i niebywa│▒ powagΩ. Szybko zajΩli miejsca przy wolnej │awie i rozgl▒dali siΩ ciekawie po wnΩtrzu tawerny. Wkr≤tce podszed│ do nich karczmarz i uk│oniwszy siΩ grzecznie zapyta│.
- Czym mogΩ waszmo╢ciom s│u┐yµ? Na pewno waszmo╢ciowie zmordowani i g│odni.
- Jakby╢ trafi│ w sedno sprawy - u╢miechn▒│ siΩ Alex przecudnie niczym James Bond. - Podaj no tu zaraz, co tam masz najlepszego z trunk≤w i jad│a.
Ober┐ysta nie daj▒c siΩ d│ugo prosiµ uwin▒│ siΩ z zam≤wieniem i w kr≤tkim czasie na stole, przy kt≤rym siedzia│a dru┐yna, stanΩ│y przer≤┐ne potrawy i trunki, a najwiΩcej by│o piwa. Dru┐yna dziarsko zabra│a siΩ do pa│aszowania, gdy do ich │awy podszed│ jaki╢ obdartus.
- Waszmo╢µ panowie racz▒ wybaczyµ, ┐e zak│≤cam spok≤j podczas uczty, ale widzΩ ┐e panowie zbrojni. Sprawa, kt≤r▒ chcΩ wy│uszczyµ silnej rΩki wymaga - po czym uk│oni│ siΩ z szykiem, jak iego nie mo┐na siΩ spodziewaµ po obdartusach.
- M≤w┐e ja╢niej o co chodzi, dobry cz│owieku - ponagli│ przybysza druid.
Cz│owiek pochyli│ siΩ jeszcze bardziej i kontynuowa│ swoj▒ opowie╢µ.
- Hmm, widzicie drodzy podr≤┐nicy, u nas w W▒piersku osadzi│a siΩ straszna bestyja i ┐yµ nam nie daje.
- C≤┐ to takiego was tu gnΩbi? - zapyta│, jak zwykle rezolutnie, Kopalny.
- Jakby wam tu powiedzieµ... to jest taka bestyja, co siΩ wampir zowie - ch│op z nieudawanym przera┐eniem na twarzy rozgl▒da│ siΩ dooko│a.
- M≤w┐e dobrodzieju! - Alex pomiΩdzy kolejnymi kΩsami najwyra╝niej zainteresowa│ siΩ ca│▒ t▒ spraw▒.
- Ano, o p≤│nocy wy│azi ze swej kryj≤wki i poluje.
- A gdzie jego kryj≤wka?
- Ot tu, w starym dworzyszczu panie, o p≤│nocy wylizuje.
Kopalny spojrza│ na elektronika:
- No to jeszcze mamy trochΩ czasu i mo┐emy spokojnie sko±czyµ ten posi│ek.
Gdy nadesz│a godzina 11:30, dru┐yna wymknΩ│a siΩ cichutko z gospody i ruszy│a w kierunku cedrowego dworu.
- Jak m≤wi│ ch│opek, ten wampir to niez│e zi≤│ko. Swoich wysysa do ostatniej kropli, a jak trzeba p│aciµ, to wtedy go nie ma - zagai│ rozmowΩ Kopalny.
- Wiesz co Kopalny, podobno on tam jak▒╢ dziewuszkΩ si│▒ trzyma - dorzuci│ pikantn▒ wiadomo╢µ Alex.
- Nie mo┐e byµ! - Kopalny a┐ przystan▒│.
- Ciszej! Choroba jasna z wami! Zaraz us│yszy nas ca│y W▒piersk - druid skarci│ rozgadan▒ parΩ. Troll Bed id▒c z przodu rozgl▒da│ siΩ uwa┐nie.
Wkr≤tce zauwa┐y│ drzwi wej╢ciowe do dworu i poinformowa│ o tym lojalnie dru┐ynΩ.
- Ej. Tamuj je otwora.
Grupa zwr≤ci│a swoj▒ uwagΩ w kierunku, kt≤ry wskaza│ Bed. Zbli┐yli siΩ bezszelestnie do odrzwi, przystanΩli i druid zacz▒│ nas│uchiwaµ odg│os≤w dobiegaj▒cych z drugiej strony. Po chwilce kr≤tkiej niczym pla╢niΩcie w natrΩtnego komara, druid siΩ wyprostowa│ i szepn▒│.
- Tam nic nie s│ychaµ. Wchodzimy.
Cichutko zaskrzypia│y drzwi i dru┐yna wesz│a ostro┐nie do ╢rodka. Pomieszczenie, w kt≤rym siΩ znale╝li, by│o bardzo obszerne. U sufitu wisia│o ko│o ┐yrandola. ªwieczki pali│y siΩ i o╢wietla│y lekkim blaskiem posadzkΩ wy│o┐on▒ ceramicznymi kafelkami.
Alex cichutko zagwizda│.
- Fiu fiu fiu. Ale przepych.
- E tam. U nas w redakcji... - Kopalny pr≤bowa│ oponowaµ.
- Zamknij siΩ. Na niczym siΩ nie znasz. To jest w│a╢nie przepych - Alex zmarszczy│ brwi. Druid machn▒│ rΩk▒ i ruszyli wg│▒b sali. Gdy osi▒gn▒│ jej ╢rodek ujrza│ dziwny obrazek. PomiΩdzy kolumnami sta│a m│oda dziewczyna i smutno spogl▒da│a w jego stronΩ. Druid przywo│a│ resztΩ i pokaza│ im znalezisko.
- Ach! To chyba ta piΩkno╢µ, o kt≤rej wspomina│ ch│opek - rzek│ Kopalny.
Alex podszed│ bli┐ej i szeptem zada│ pytanie.
- Ej, panna, co ty jeste╢? Czy┐by╢ by│a u wampira w niewoli?
Dziewoja spojrza│a na Alexa i cichym piΩknym g│osem odpowiedzia│a:
- Jestem wiΩziona przez mego drΩczyciela, okrutnego wampira. Pom≤┐cie mi siΩ st▒d wydostaµ.
- Spokojnie dziewczyno, zaraz siΩ tym zajmiemy jak tylko znajdziemy tego skurczybyka - Kopalny zapa│a│ rycerskim zapa│em.
- Tylko gdzie u diab│a szukaµ tego oseska?
Dziewczyna kiwniΩciem g│≤wki wskaza│a na drzwi na antresoli.
- Tam jest m≤j drΩczyciel.
Kopalny spojrza│ na zegarek. By│ ju┐ kwadrans po p≤│nocy.
- Sp≤╝nia siΩ gagatek. Jak nie chce wyle╝µ, to bierzmy dziewczynΩ i chod╝my st▒d... - Alex nie zd▒┐y│ by│ doko±czyµ swojej my╢li, gdy┐ drzwi na antresoli zaskrzypia│y. Ukaza│ siΩ w nich osobnik o bladej cerze, czarnej brodzie i takich w▒sach.
- O, widzΩ, ┐e robi siΩ t│oczno! Panowie pozwol▒ do mojego gabinetu - wampir wydawa│ siΩ byµ nad wyraz uprzejmy.
- No i co robimy? - zapyta│, jak zwykle rezolutnie, Kopalny.
- Nie mamy du┐ego wyboru, idziemy - druid nie waha│ siΩ ani chwili. Szybko weszli po schodach na g≤rΩ.
- ProszΩ, proszΩ, sam rycerz Kopalny. ProszΩ do gabinetu - wampir nie traci│ inicjatywy. Uk│oni│ siΩ lekko i gestem rΩki zaprosi│ ich do pokoju. Dru┐yna wesz│a do pomieszczenia, a za nimi zaraz wszed│ gospodarz. Drzwi zrobi│y SLAM!! i wampir pokaza│ z przemi│ym u╢miechem klucz.
- No to wpadli╢my jak profesor D┐emik do maszyny sortuj▒cej - stwierdzi│ z rezygnacj▒ Kopalny. Wampir otworzy│ szeroko usta uzbrojone w dwa potΩ┐ne k│y i ruszy│ do ataku lewituj▒c nisko nad ziemi▒. Kopalnemu wszystkie w│osy stanΩ│y na g│owie.
Druid siΩgn▒│ do swojej przepastnej sakwy i to, co z niej wyj▒│, natychmiast rzuci│ w usta wampira. Efekt przeszed│ wszelkie oczekiwania. Mister krwiopijca oklap│ na pod│ogΩ i zacz▒│ z uszu i nosa wypuszczaµ k│Ωby dymu z par▒ wodn▒, jednocze╢nie pr≤buj▒c z│apaµ powietrze ustami. Troll ruszy│ pochylony do przodu na udaj▒cego karpia upiora. Alex wydoby│ zza pazuchy zaostrzony osikowy ko│ek.
- He, he cwaniaczku! Zaraz sobie z tob▒ inaczej pogadamy! - Wiewi≤riusz Okrutnik Bezlitosny wyj▒│ manierkΩ i poda│ wampirowi. - Masz i napij siΩ, bo siΩ ud│awisz!
Wampir jednym haustem opr≤┐ni│ manierkΩ i spojrza│ zdziwiony na czarnoksiΩ┐nika, a potem zacz▒│ wyµ jak syrena okrΩtowa. Troll Bed potrz▒sn▒│ g│ow▒, podszed│ do siedz▒cego potwora i trzasn▒│ go w potylicΩ swoj▒ maczug▒.  Wampir pad│ jak d│ugi gulgocz▒c jeszcze przez chwilΩ niczym m│ody indor, po czym znieruchomia│ le┐▒c na wznak.
- No bratku! Teraz bΩdziesz cienkim g│osem ╢piewa│ - powiedzia│ Alex ko±cz▒c wi▒zaµ wampira w baleron.
Sporo czasu up│ynΩ│o zanim wampir doszed│ do siebie i jako tako rozumowa│. Otworzy│ oczy i zauwa┐y│ nad sob▒ pochylone, ale bynajmniej nie zatroskane twarze.
- Panowie, co to ma znaczyµ? Jakim prawem pytam?! - oburzy│ siΩ bladolicy delikwent.
- Prawem jazdy! Teraz cwaniaczku jeste╢ na naszych prawach i nie masz innej nadziei - tu Alex pokaza│ osikowy ko│ek - jak nasza lito╢µ nad tob▒ serde±ko.
Tu u╢miechn▒│ siΩ tak paskudnie, ┐e a┐ bez szcz▒cych skrzat≤w skwasi│o siΩ ca│e mleko w okolicznych obej╢ciach. Wampir popatrzy│ na ko│ek potem na Alexa i prawie siΩ rozp│aka│.
- Ale┐ nie mo┐ecie tego mi zrobiµ. Przecie┐ nie mo┐e istnieµ W▒piersk bez wampira. To by by│a strata dla Instytutu Zabytk≤w. Poza tym ludzie by wam tego nie wybaczyli. Oni potrzebuj▒ czego╢ z│ego, aby mogli sami przed sob▒ byµ dobrzy.
- Widzieli╢cie go! Sapkowskiego siΩ naczyta│, choroba jasna i teraz nas pod w│os bierze - zadrwi│ Kopalny.
Alex popatrzy│ na niego z niedowierzaniem.
- Sk▒d ty znasz Sapkowskiego? - zapyta│ Kopalnego jednocze╢nie zezuj▒c na wampira.
Kopalny wypi▒│ dumnie pier╢.
- Czyta│o siΩ, kurde. A co?!! - i spojrza│ z wy┐szo╢ci▒ na Alexa. Alex nie zauwa┐y│ tego i kontynuowa│ temat.
- Tak mi siΩ zdaje, ┐e widzia│em go dzi╢, Wied╝mina jednego, w gospodzie.
A s│ysza│e╢ ty, wampir, ┐e on na takich jak ty, to poluje? A wiesz co on robi takiemu jak ty, jak go z│apie - Alex nachyli│ siΩ do ucha wampira i obja╢ni│ mu szeptem, co Wied╝min mu zrobi. Wampir rozszerzy│ oczy i cicho jΩkn▒│, co mog│o byµ oznak▒ przera┐enia. NastΩpnie popatrzy│ b│agalnie na Kopalnego i rzek│.
- Panie Kopalny pan jeste╢ rycerz, ulituj siΩ pan nad biednym wampirem. Jak mnie pu╢cicie to pomogΩ wam jak tylko bΩdΩ umia│. S│owo wampira, jak bonie dydy - powiedzia│ wampir z wielkim przekonaniem kiwaj▒c g│ow▒ na dow≤d tego, ┐e m≤wi prawdΩ. Dru┐yn a popatrzy│a na siebie i...
Tu┐ po wschodzie s│o±ca przed dw≤r cedrowy wysz│a grupka podpitych bohaterskich facet≤w. W drzwiach za nimi ukaza│ siΩ ledwie trzymaj▒cy siΩ na nogach wampir.
- No to cze╢µ, ch│opaki! Wpadnijcie jeszcze kiedy. Hyyyyp! Aha, jeszcze jedno. Powiedzcie mi, co to by│o co Kaczoramiks rzuci│ mi w gΩbΩ?
Druid u╢miechn▒│ siΩ szeroko i powiedzia│.
- Kanapka z czosnkiem, m≤j drogi.
- Na szczΩ╢cie da│em mu popiµ ten czosnek wod▒ ╢wiΩcon▒, bo inaczej by siΩ wyko±czy│ Przecie┐ wampiry nie lubi▒ czosnku - doda│ od siebie Wiewi≤riusz czarnoksiΩ┐nik. Wampir poblad│ na i tak bladej twarzy jeszcze bardziej i czkn▒│ g│o╢no.
- Id╝cie na drugi koniec W▒pierska. Mo┐ecie znale╝µ tam s│awnego alchemika albo p≤j╢µ do lasu, gdzie znajdziecie le╢ne elfy.
Ich czarownik wam pomo┐e w tej sprawie - poinformowa│ wampir mru┐▒c oczy od ╢wiat│a ╢witu.
- Hej upi≤r, a jak ty siΩ w│a╢ciwie nazywasz, co? - Kopalny przeszed│ samego siebie.
Wampir cofn▒│ siΩ w cie± sieni chroni▒c siΩ przed ╢wiat│em poranka i odpowiedzia│.
- »lebos│aw Niestarzycki. Hrabia, oczywi╢cie.

Po raz kolejny z powodu lenistwa Kopalnego i jego kompani, Wy drodzy czytasie musicie wybraµ dalsze poczynania Kopalnego. Gdzie ma szukaµ dalszych przyg≤d zale┐y tylko od Was. W redakcji jak co dzie±, czyli wariactwo. Kopalny za to jest nie do poznania. │azi za Naczelnym i prosi siΩ o trawniczek do koszenia. O tym, ┐e od ostatniego numeru Naczelny siedzi z zabanda┐owan▒ g│ow▒ nie bΩdΩ wspomina│.
- Kopalny gdzie twoja maczuga?
- Odczep siΩ!
Hmm...., zupe│nie jakby komu╢ chcia│ przylaµ.

DUCH SERCHI

[Poprzedni odcinek] [NastΩpny odcinek]


Strony opracowuj▒ SzymonideS, PePe i Maniaq
Opracowanie graficzne : Przemys│aw JΩdrzejczyk.
Webmaster : Jacek Ilczuk
? 1998 Gambler Online.